Zespół Szkół Elektronicznych i Licealnych

Menu okruszkowe

Magdalena Grodzicka

Główna treść artykułu

Wspomnienia
Magdalena Grodzicka

 

Dzień dobry – pozdrawia wszystkich była nauczycielka geografii w Zajączku – Magdalena Grodzicka.

 

20 lat mojego życia zawodowego związałam z tą szkołą. Wcześniej uczyłam kilka miesięcy w Poznaniu – również w technikum. Jednak po przeprowadzce do Warszawy całe moje życie zawodowe toczyło się w Zajączku. Wypuściłam spod „moich skrzydeł” 5 klas wychowawczych, z którymi do dziś mam sympatyczny kontakt i z którymi co jakiś czas się spotykam – a na spotkaniach głównym tematem rozmów są oczywiście szkolne wspomnienia. Zawsze sympatyczne.

 

Ponieważ w Zajączku przez wiele lat byłam odpowiedzialna za organizację wycieczek dla uczniów, chciałabym w swoich wspomnieniach wrócić do nich na chwilę. Było ich mnóstwo. W Tatry, w Bieszczady, w Sudety, nad Bałtyk, na Mazury. Jesienią (na integracje klas pierwszych), zimą (na zimowiska), wiosną (na relaks krajoznawczy).

 

Pamiętam jak na jednym z takich wyjazdów – w Góry Stołowe mieliśmy zajęcia alpinistyczne na Szczelińcu. Polegały na przejściu po linie nad przepaścią między dwoma skałami Szczelińca. Dość ekstremalne to było. Trzeba było lekko przestraszonym uczniom dać przykład. Więc wlazłam na tę linę i szłam. W połowie drogi drżały mi nogi i bolały ręce. Myślałam, że już tam zostanę, albo spadnę. Ale ponieważ uczniowie patrzyli musiałam dotrzeć do końca. Dziś jestem z tego dumna, że jednak dałam radę. Klasa Uli Murawskiej omawiała w tym czasie na polskim “Pana Tadeusza”. Chłopcy wynegocjowali z nią zaliczenie na tych zajęciach! Szli po linie recytując głośno Inwokację! Wchodzący na Szczeliniec turyści pytali „czy tu kręcą jakiś film ?” Potem często śmialiśmy się z tego.

 

Pamiętam też jak na jednym z zimowisk w Zwardoniu, wracaliśmy wieczorem z wyjazdu do aquaparku. Mieszkaliśmy wysoko i nie chciało nam się podchodzić, więc postanowiliśmy, a właściwie nasz kierownik Mateusz Jamroz wpadł na taki szalony pomysł, że wjedziemy sobie wygodnie kanapą wyciągu narciarskiego. Kadra wjeżdżała ostatnia. I nagle wyciąg się zatrzymał. W połowie naszej drogi. Był późny wieczór i obsługa stoku kończyła już pracę. Nikt nie połapał się, że my jeszcze jesteśmy w górze na kanapie! Zaczęliśmy krzyczeć. Na szczęście usłyszeli nas uczniowie i uratowali przed noclegiem w mrozie na wyciągu narciarskim. Potem często żartowaliśmy z tej sytuacji.

 

Zawsze, na wszystkich wyjazdach czy w góry, czy nad morze, czy na Mazury młodzież z Zajączka była chwalona za bardzo dobre zachowanie, kulturę osobistą i chęć pomocy w różnych sytuacjach. Bo takie właśnie były, są i będą chłopaki (i dziewczyny – choć w mniejszości) – z Zajączka.

 

W tym miejscu bardzo dziękuję moim wycieczkowym przyjaciołom, z którymi każdy wyjazd był fantastyczny zarówno dla mnie jak i dla uczniów: Gabrysi Elas, Uli Murawskiej, Basi Mierzeckiej, Ani Ulkowskiej, Stasiowi Kwaśnikowi, Mateuszowi Kozłowskiemu, Mateuszowi Jamrozowi i Pawłowi Słomkowskiemu.

 

Przygód podczas wyjazdów było wiele. One wytwarzały bardzo serdeczne relacje między uczestnikami, widoczne potem podczas pracy na lekcjach i przy różnych działaniach na rzecz szkoły.

 

Poza wycieczkami przez wiele lat zajmowałam się promocją szkoły, razem z koleżankami Wandą Sternicką i Marzanną Górską. Było to trochę inne pole współpracy z uczniami niż wycieczki, ale również wytwarzające niepowtarzalną więź i pozostawiające szczególne wspomnienia. Każdy uczeń technikum, który zakładał niebieską koszulkę z napisem “Zajączek the best” i brał pod swoją opiekę kandydatów na uczniów naszej szkoły, natychmiast zamieniał się w przewodnika barwnie i fachowo opowiadającego o pracowniach i o przedmiotach ogólnych. Byłyśmy z koleżankami dumne patrząc na takie zaangażowanie naszej młodzieży. Niejednokrotnie mogłyśmy też, słuchając z boku, dowiedzieć się ciekawych i zaskakujących wiadomości o postrzeganiu szkoły przez uczniów. Pamiętam jedną taką promocję kiedy nikomu nie spieszyło się do domu. Uczniowie spontanicznie utworzyli szpaler po obu stronach wyjścia z klubu, w którym odbywało się spotkanie dyrekcji z rodzicami i kandydatami. Goście opuszczając spotkanie musieli przejść tym szpalerem, a żegnani przez uczniów byli bardzo pozytywnie zaskoczeni i zadowoleni, mówili że w żadnej szkole z czymś takim się nie spotkali. A nam serce rosło. Wszyscy wiedzieliśmy, że przecież napis na koszulkach zobowiązuje!

 

Podczas mojej 20 letniej pracy w Zajączku miałam przyjemność współorganizować ważne dla tej szkoły wydarzenia: jubileusz 40-lecia istnienia szkoły, uroczystość nadania szkole imienia, obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Zaangażowanie moje i młodzieży z moich klas wychowawczych (kolejno: informatyków z klasy „C”, elektroników z klasy „B”, informatyków z klasy „F”) w te wszystkie niezapomniane chwile, pozwoliło nam na zawsze pozostawić ślad w historii szkoły.

 

Szczególne miejsce w moim sercu i w mojej pamięci zajmuje ostatnia uroczystość. Zadanie które mi powierzono – koordynacja w naszej szkole obchodów 100lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, wymagało kolejny raz intensywnej współpracy z uczniami. Tym razem na zupełnie innym polu –działań o charakterze patriotycznym. I znowu nasi uczniowie spisali się na medal: podczas uroczystego apelu, podczas hymnu śpiewanego na każdym piętrze naszej szkoły, podczas poloneza tańczonego w holu, podczas konkursu pieśni patriotycznych. W przygotowaniach ważnym elementem był program artystyczny, prezentowany później: społeczności szkolnej, emerytowanym nauczycielom i Powstańcom – naszym patronom. Próby z młodzieżą, którym osobiście poświęciłam dużo czasu, to była niesamowicie fajna przygoda dla wszystkich zaangażowanych osób. Pamiętam ile pomysłowości wymagało stworzenie wiarygodnej postaci Marszałka Józefa Piłsudskiego. Dzięki pomocy Gabrysi Elas udało się to całkiem dobrze. Atmosfery dnia obchodów 100 lecia nie da się nigdy zapomnieć. Wchodzę do szkoły a tu… codzienne dresy zamienione na galowe stroje, do białych koszul dumnie przypięte biało – czerwone kotyliony, każdy świadomy wyjątkowości rocznicy. Inna odsłona zajączkowej młodzieży. Zaskakująca i równie wspaniała jak poprzednie.

 

Kocham moją pracę, lubię uczniów z którymi pracuję i choć ci z Zajączka nigdy za bardzo nie uczyli się geografii – pozostaną w moim sercu i w moich serdecznych wspomnieniach z zupełnie innych powodów: zawsze można było na nich liczyć!

 

Magdalena Grodzicka